Paralia znajduje się nad Zatoką Termajską nad Morzem Egejskim, w regionie Pieria. Według moich obliczeń, miasteczko oddalone jest od stolicy regionu Katerini, około 4 km. Mimo tego, że o godzinie 23 przeszłam tą drogę pieszo, do tej pory nie mogę doliczyć się realnej odległości. W internecie różne źródła podają różne odległości.
Fot. Paralia |
Miasto liczy 700 hoteli. Gdziekolwiek spojrzysz, gdziekolwiek zrobisz krok, wszędzie spotkasz hotel. Ze względu na wstrząsy sejsmiczne, wszystkie domy jak i hotele budowane są w podobny sposób, a mianowicie, masywne filary, proste, wąskie i niskie budynki.
Warto zauważyć, że hotele budowane są tak blisko siebie, że można swobodnie przejść z własnego balkonu na balkon sąsiada innego hotelu.
Fot. Hotelowa zabudowa miasta |
Paralia to kurort typowo wypoczynkowy. Nie ma tutaj przemysłu i osiedli mieszkaniowych. Są natomiast liczne hotele, dyskoteki, sklepy i restauracje. Co do sklepów spożywczych, jest ich może około dziesięć. Najbardziej rzuciły mi się w oczy dwie sieci, pierwsza tzw. Mitikas, druga - ciężko stwierdzić. Nazwa tej drugiej była tak trudna do przeczytania, że wręcz niemożliwa do zapamiętania.
Ku mojemu zdziwieniu spotkałam tam nasz Lidl. Słodycze w tym sklepie były tańsze niż w Polsce. Jak się później okazało, prawie większość Greków i turystów robi tam zakupy.
Fot. Miasto nocą |
Tak jak już wspomniałam, marketów spożywczych jest dziesięć, a sklepów z futrami około sześćdziesiąt :). Sklepy te prowadzą Rosjanie i jest ich tam ponoć najwięcej. Powiem szczerze, że te futra są naprawdę śliczne. Ceny futra niestety nie podam. Do sklepu jakoś nie odważyłam się wejść, skończyłam jedynie na obserwowaniu witryn.
Ciężko natomiast z internetem. Jest kawiarenka internetowa, w której można porozumieć się po polsku. Godzina surfowania kosztuje niecałe 3 EUR. Jednak właściciele kawiarenki nie przestrzegają godzin otwarcia. Najlepiej udać się do dobrej restauracji i przy zamówieniu soku, mamy internet bezprzewodowy gratis.
Z plażą bywa różnie, nie jest tak piękna jak na Wyspach Greckich. Woda w maju była zimna. Żaden Grek o tej porze nie wejdzie dobrowolnie do wody. Polacy przeciwnie, bardzo chętnie.
Plaża jest piaszczysta, aczkolwiek brudna, oprócz muszelek, możemy tam spotkać również śmieci w postaci pustych butelek. Prawdopodobnie tak wygląda plaża przed sezonem.
Wszystkie leżaki i parasole na plaży są płatne. Polecam miejsce przy dyskotece Cocus, wystarczy kupić tylko jeden napój za 2 EUR i leżaczki mamy do dyspozycji przez cały dzień.
Fot. Plaża z widokiem na Masyw Olimpu |
Fot. Plaża z perspektywy palmy :) |
Fot. Dyskoteka Cocus |
Największą plagą na plaży, są ciemnoskórzy Panowie, tzw. ,,handlarze wszystkiego,,. Moja rada, udawać że się ich nie widzi, albo że kompletnie nie zna się angielskiego.
Fot. Mamy też trochę egzotyki :) |
Samo miasteczko, co tu dużo mówić, jest mało interesujące. Nie ma tu zabytków, jest tylko jeden kościół, jedno ,, mini molo,, fontanna i mała tradycyjna przystań dla łodzi. Miasto szczerze polecam osobom , które kochają futra, złoto i srebro :D.
Fot. Kobieta na molo |
Fot. Sztorm |
Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń