25 maja 2010

Riwiera Olimpijska - autokarem

Moja przygoda z Grecją zaczęła się 9 maja o godzinie 07:30. Właśnie o tej godzinie spod Sali Kongresowej w Warszawie, odebrał mnie kierowca busa tzw. ,,antenka,, :) (dla niektórych uczestników wycieczki, śmieszne i niezrozumiałe słowo). 
Następnie przewiózł mnie do Katowic, gdzie spotkałam pozostałą część grupy. Po kilku minutach czekania w Katowicach, podjechał żółty autokar Biura Podróży Funclub.


Fot. Autokar - komfortowy, czysty i zadbany   
     
Zanim autokar przekroczył granicę polsko-czeską, zabrał jeszcze kilka osób z Bielsko Białej i Cieszyna. Od tego momentu cała nasza grupa wycieczkowa była już w komplecie.  Przedział wiekowy turystów był bardzo różny. Dużo Pań w starszym wieku, młodych par, jak również rodzin z dziećmi. 


Nasza podróż trwała bardzo długooo. Jechaliśmy przez Czechy, Słowację, Węgry, Serbię i Macedonię.

Fot. Czechy - taka nasza druga Polska

Nocą przejeżdżaliśmy przez Węgry, we mgle pamiętam tylko pięknie oświetlony Budapeszt. Najdłużej trwała podróż przez Serbie bo około 7 godzin. Serbia państwo nieco zacofane, obskurne stacje benzynowe, nie mówiąc już o toaletach.

Największe wrażenie zrobiła na mnie Macedonia, przepiękne widoki. Masywy górskie jakie widziałam z okien autokaru wprawiały mnie w zachwyt. Matka natura była tu wyjątkowo łaskawa, ofiarując tak dużo zieleni. Myślę, że turystycznie jest to miejsce niedocenione.

 Fot. Górzysta i zielona Macedonia

Na granicy grackiej byliśmy następnego dnia (10 maja) około godziny 13h. Jeśli ktoś jedzie własnym samochodem, warto odwiedzić strefę wolnocłową na granicy grecko-macedońskiej. Na souveniry obowiązkowo trzeba zakupić 3 litrowe Metaxy z kranikami :D. Ceny alkoholi niższe, jednak szaleństwa nie ma. Do miejsca docelowego, czyli Paralii, było już tylko około 2,5 godziny jazdy autokarem.

Miejscem mojego wypoczynku był Hotel Kostis, zameldowałam się w nim grubo po godzinie 15h. Jak się okazało nie byłam w nim sama, bo większość turystów z mojego autokaru wybrała go właśnie na swój wypoczynek.

Fot. Hotel Kostis w Paralii

Pierwsze, na co zwróciłam uwagę po wyjściu z autokaru, to cudowne ciepłe powietrze, które obecnie w Polsce było jak na lekarstwo. Patrząc hen daleko, dostrzegłam przepiękny Masyw Olimpu z najwyższym wierzchołkiem Mitikas

Moją uwagę przykuły wszechobecne drzewka oliwkowe, które możemy spotkać niemal wszędzie. Grecy uważają to drzewo za święte. Nawet jeśli Grekowi drzewko zawadza, nigdy nie odważy się go ściąć, ewentualnie zleci usunięcie obcokrajowcowi.

 Fot. Pełne gracji, uliczne drzewko oliwkowe

Riwiera Olimpijska ma w sobie dużo uroku. Życie toczy się leniwie i wyjątkowo spokojnie. Nikt się nigdzie nie spieszy. Miłym zaskoczeniem byli dla mnie sami Grecy, którzy okazali się bardzo sympatycznymi, pomocnymi i wyrozumiałymi ludźmi, w niezaradnych poczynaniach zagubionych turystów.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz